Człowiek na ławce
Ławka stoi na skwerze tuż pod naszymi oknami, na ławce siedzi człowiek. O tej porze roku! Twarz ma schowaną w kołnierzu,
czapkę nasuniętą na oczy. Już z godzinę tak siedzi, może więcej, kiedy wracałam do domu, już był. Nie porusza się,
chyba śpi? Ale czy to możliwe? Wieje lodowaty wiatr, sypią się suche liście, szalik powiewa. Między szalikiem a
brzegiem czapki widać włosy na karku. Są siwe. I otóż, proszę pani, dylemat. Nie wiadomo, czy to marznie uśpiony
pijaczyna (no i dobrze mu tak!), czy zasłabł starszy człowiek i trzeba go ratować?.
Przyjemniej jest przyjąć wersję pierwszą, aczkolwiek wiadomo, że pewna liczba mężczyzn dlatego właśnie umiera.
Mężczyznę posądza się raczej o nietrzeźwość niż o zawał, wylew lub cukrzycę, nikt nie udziela pomocy, czas mija.
Szansa ratunku się kończy. I to są te uboczne produkty alkoholizmu, te dodatkowe ofiary. Bo pijak śpiący na ławce,
pod ławką, w bramie, w kałuży to u nas nic nadzwyczajnego, to przerażająca normalka. Element krajobrazu. To brzydzi,
ale nie dziwi, przywykliśmy przecież i do takich informacji: W miejscowości samochód ciężarowy najechał na Jana B.,
śpiącego pośrodku drogi. Poszkodowany był pod wpływem alkoholu. Ofiarę w ciężkim stanie odwieziono do szpitala.
Gadu, gadu, a trzeba wyjrzeć, czy człowiek jeszcze siedzi, czy może sobie poszedł? Oby! Ale nie, nie poszedł, tkwi
jak tkwił, tyle że porusza nogą. Żyje! No i bardzo dobrze. Zupełnie mi się nie chce schodzić na dół, potrząsać nim,
wąchać, czym zalatuje, słuchać, co bredzi. Kiedyś, a była to bardzo ostra zima, kilkanaście stopni mrozu,
natknęłam się na pijaka w pustym zupełnie parku. Przewalał się od ławki do ławki, padał na czworaki, układał się
w zaspach jak do snu, kompletnie nieświadomy niebezpieczeństwa. Chyba mu było ciepło? Okropne to było, bo czułam,
że jak go zostawię, to zamarznie na kość na śmierć. Krzyczałam, szarpałam, popychałam, straszyłam psem i jakoś
udało mi się wyturlać go na skraj parku, w pobliże przystanku, tam, gdzie chodzą ludzie. Następnie uciekłam,
z ogromną ulgą. Niech się inni martwią.
Nawiasem mówiąc, nie wiem, czy gnani słyszała, że im więcej ludzi dookoła, tym mniejsza szansa, że ktokolwiek
udzieli pomocy? Jest to zjawisko znane psychologom i właściwie całkiem oczywiste, choć brzmi jak paradoks.
Bardzo często dziwimy się i ubolewamy że „na tak ruchliwej ulicy", „w obecności tylu ludzi", „pośrodku osiedla,
patrzącego setkami okien". Otóż to. Tę ławkę widać nie tylko z mojego okna. Wzdłuż skweru chodzą ludzie, to
mogliby się przecież zainteresować, czyż nie?
Człowiek na ławce nie jest tylko moją sprawą, odpowiedzialność spada nie tylko na mnie, dzieli się przez coraz
większe liczby. Jedna pięćdziesiąta?. Może jedna setna?. Jedna setna odpowiedzialności - czy w ogóle jest czym
zawracać sobie głowę? To się nazywa „zaniechanie", „nieudzielenie pomocy". Niedobrze się nazywa, tylko dlaczego ja?
Jak się pani zapewne domyśla, na tych jałowych banałach minął mi dobry kwadrans, a kiedy znów wyjrzałam przez okno,
zobaczyłam, że sytuacja wyklarowała się. Człowiek, cały zadowolony siedział na ławce już nie sam, a w towarzystwie
dwóch ogólnie znanych wesołych braci z trzeciego piętra. Rozgrzewali się właśnie. A więc normalka. Co za ulga!
Stud Pills
Człowiek na ławce
Kobiety
Lęki i Fobie
Pills
Przyjaciele
Rozwód z żoną
Stud
Pan Stud Pills
Cena
Opinia
Apteka
Stud Pills Apteka
Stud Pills Cena
Stud Pills Allegro
Mapa Strony
SOCIAL MEDIA